🥋 On Chce Mnie Tylko Do Łóżka
Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki (szczegółowe informacje znajdziesz ). Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Mój chłopak nie chce iść ze mną do łóżka co robić ?
Po co ludzie uprawiają ze sobą seks? Nasi rodzice i dziadkowie odpowiedzieliby pewnie, że z miłości. Z obowiązku. Dla przyjemności. No i dla dzieci! Przy tym smogu bociany nie wszędzie przecież dolecą, a jak ktoś mieszka daleko od wsi, to nie ma też co liczyć na zawiniątko w kapuście. W każdym razie: kiedyś myślenie o seksie było na pewno prostsze. Za to uprawianie go – bardziej skomplikowane i ograniczone. A dzisiaj? Hulaj dusza, piekła nie ma. A przynajmniej nie istnieje coś takiego, jak ograniczona liczba partnerów seksualnych. Swoboda obyczajów, dostęp do antykoncepcji i pornografii, w końcu – kluby, akademiki, Tinder czy choćby fejs – wszystko to sprawia, że po seks jest nam sięgnąć łatwiej niż po jagodziankę. I ten tekst nie będzie o tym, czy to dobrze, czy źle. BEZ ZNIECZULENIA Ten tekst będzie o tym, jak Janek Favre pokazał to w swojej nowej książce pod wymownym tytułem „To tylko seks”. Daleka jestem od nazywania tego recenzją, bo z Jankiem trochę lat się już znamy. Ba, na blogu wciąż wiszą teksty, które tworzyliśmy wspólnie w ramach cyklu „Wojna płci”. Co więcej, część z nich traktowała nawet o seksie. Natomiast nasze drogi gdzieś tam się dawniej rozeszły, co nie zmienia faktu, że kibicuję Jankowi, jak mogę. Nie dlatego, że postanowił zostać pisarzem, ale dlatego, że miał jaja, żeby naprawdę to zrobić. Dlatego ten tekst potraktujcie jak polecenie znajomej. Czy ktoś, kogo lubicie i cenicie wpuściłby Was na minę? Ja też nie zaryzykuję i powiem Wam, że polecam Wam ją mocno, ale mam też trochę problem z tą książką. A polega on na tym, że jest dobrze napisana, ekspresowo się czyta i tylko jakoś tak nagle się to wszystko urywa. Natomiast założenie Janka było konkretne: 3 mężczyzn, 4 kobiety i 24 godziny z życia Krakowa. Bez rozpieszczania i bez znieczulenia. Po prostu: wchodzimy z butami do ich domów i łóżek i patrzymy, co się tam konkretnego wyprawia. A że wyprawia się źle? Tego nietrudno się raczej domyślić. I tak, jak Janek nas w ten świat wtłacza, tak później nas z niego wyciąga. Bez happy endu i bez ostrzeżenia. A CZYM SEKS JEST DLA CIEBIE? A o co chodzi w tej książce? o to, czym może być dla nas seks. A może być wszystkim. Sposobem na odreagowanie, na zrelaksowanie się po ciężkim dniu, na rozładowanie napięcia, pozbycie się stresu, zaleczenie kompleksów czy napompowanie ego. Może być też sposobem zemsty, odegrania się. Metodą na zapomnienie. Ale też: na okazanie dominacji. Na poczucie – choć przez chwilę – jakiejkolwiek przewagi nad drugim człowiekiem, na zasmakowanie władzy. Może być też wołaniem o pomoc. Ostatnią deską ratunku. A także – kartą przetargową. Prosta sprawa: zrób coś dla mnie, a ja się z Tobą prześpię. I to są właśnie sytuacje skrajne. Sytuacje, dla których rozwiązania powinno się szukać na kozetce u dobrego psychoanalityka, a nie w cudzych majtkach. Bo nie dość, że się nie rozwiąże własnych problemów, to jeszcze przysporzy ich innym. Niestety, bohaterowie Janka są tu koszmarnie poobijani przez okoliczności. Ktoś tu kogoś zdradził, ktoś został sam z dzieckiem, ktoś wychował w nader katolickim domu, a jeszcze ktoś inny – był maltretowany w dzieciństwie. I z jednej strony punkt dla Janka, że zaserwował nam taki przekrój charakterów i okoliczności. Że potasował tę talię możliwości i wyciągnął z niej same mocne karty. Ale z drugiej, mam lekki niedosyt, bo żaden z głównych bohaterów nie uprawia seksu ot tak, dla przyjemności. A już tym bardziej z miłości. Ale czy to zarzut? Trudno stwierdzić, bo wtedy książka na pewno byłaby sprawiedliwsza, pełniejsza, ale też i… nudniejsza. W końcu od szczęśliwych miłości są filmy z Tomaszem Karolakiem, a od brudnego seksu jest teraz Jan Favre. TO TYLKO SEKS, ALE FAVRE ZAGLĄDA BOHATEROM DO GŁÓW Brud to w ogóle hasło przewodnie tej książki. Brudne są myśli bohaterów, brudny język, jakim Favre pisze, brudny w końcu jest ten seks, który zawsze musi kogoś skrzywdzić. I to jest ogromny komplement. Bo jeśli komuś wydaje się, że pikanterii uświadczył przy „50 twarzach Greya”, to teraz dopiero spłonie sobie rumieńcem. Favre w swoich opisach jest tak dosadny i tak naturalistyczny, że nie wiem, czy ktokolwiek ze współczesnych autorów ośmielił się tak pisać o seksie. No a nie czarujmy się – od miziania i kiziania to ludzie mają koty, a czasami lubią jednak ostry, dobry seks. I szlag wie, dlaczego nikt równie ostro nie ośmiela się pisać. Trochę jestem jednak zła o motywacje – o to, że za każdym razem są one jednocześnie tak zdawkowo opisane, choć przecież skrajne. Ale sama nie wiem, czy dałoby się to zrobić lepiej. Janek wyrywa tych ludzi z ich światów i opisuje takich, jakimi ich zastał. Odziera z prywatności i pokazuje w najintymniejszych momentach, jakie tylko można sobie wyobrazić – a skoro akcja rozgrywa się na przestrzeni doby, to czy dało się powiedzieć o nich więcej? I czy to w ogóle było tutaj konieczne? TA KSIĄŻKA JEST O SZACUNKU. A CZĘŚCIEJ: O JEGO BRAKU Nie wiem też, czy jest to książka dla starszych czytelników. Nie radzę więc kupować jej w ramach prezentu na Dzień Babci i Dziadka czy choćby pokazywać mamie. Sama natomiast żałuję, że nie przeczytałam jej w swoich studenckich czasach – wtedy byłaby dla mnie strzałem w dziesiątkę. No ale ciężko mieć też pretensje do Janka, że wtedy jej nie napisał, bo pewnie sam chodził jeszcze do przedszkola. Ale dla grupy wiekowej 18-30 ta książka wydaje się idealna. Zwłaszcza, że jest przede wszystkim książką o człowieku: o jego potrzebach, celach, traumach, nadziejach i rozczarowaniach. Jest też książką o miłości i szacunku oraz ich okropnym braku. Także, jeśli chodzi o miłość i szacunek do samego siebie. Od razu uprzedzam jednak, że „To tylko seks” to nie jest książka dla wszystkich. Jeśli Miller i Bukowski są dla Was przykładami degeneratów, a jedyną słuszną literaturę uprawia Michalak czy niegdyś Orzeszkowa, to… sorry. Bo ta książka w wielu miejscach to jest przegięcie. To ten typ literatury, po którym coś Cię w środku boli i sam nie wiesz, czy to było dla Ciebie dobre, czy niedobre, a jednak nie żałujesz – czyli stan całkiem podobny do kaca. I faktycznie, po tej książce zostaje kac. Obrzydliwy, moralny kac – tym większy, im częściej w tej książce odnajdujesz siebie. Uwaga! Książkę kupicie na Zdjęcie główne: Alexander Popov/
Powinien ją wywalić na zbity pysk i jeszcze naskarżyć jej rodzicom. Ale uległ tej szm***. Im dłużej o tym myślę, tym mniejszy mam do niego żal. Mógł się pogubić, bo nie codziennie 17-latka pakuje mu się do łóżka. Mam tylko nadzieję, że nie chwali się na lewo i prawo, że zaliczyła ojca „przyjaciółki”.
Zakochałam się w nim, a on potraktował mnie jak rzecz. Żałuję, że w ogóle się z nim spotykałam – mówi Angelika. Dziewczyna pomyliła miłość z pożądaniem, zdarza się – historia jakich wiele. Ale dlaczego coraz więcej kobiet staję się przedmiotem, a nie podmiotem miłości, godzi się na rolę zabawki seksualnej, „jest używana”, a nie kochana?Źródło: ThinkstockphotosZakochałam się w nim, a on potraktował mnie jak rzecz. Żałuję, że w ogóle się z nim spotykałam – mówi Angelika. Dziewczyna pomyliła miłość z pożądaniem, zdarza się – historia jakich wiele. Ale dlaczego coraz więcej kobiet staję się przedmiotem, a nie podmiotem miłości, godzi się na rolę zabawki seksualnej, „jest używana”, a nie kochana?Obecnie wiele kobiet jest w stanie zrobić niemal wszystko, żeby tylko zatrzymać mężczyznę przy sobie: poświęcają zawodowe plany, marzenia o macierzyństwie i szczęśliwej rodzinie, godzą się na związek bez zobowiązań. I często kobiety naprawdę kochają swoich partnerów, a oni – zaabsorbowani sobą - zwyczajnie to wykorzystują: zwodzą je, uwodzą i obiecują. Dlaczego dziewczyny pozwalają sobie na takie traktowanie?Od zakochania do zerwaniaAngelika poznała Tomka klubie. Pewnego wieczoru wybrała się z koleżanką na plotki. – Od razu mi się spodobał: miły, z poczuciem humoru i kulturalny. Nie wahałam się ani chwili, gdy zaproponował mi spotkanie - opowiada 30-letnia Angelika. - Tak zaczęła się nasza znajomość. Spotykaliśmy się, a ja z każdym dniem czułam, jak się w nim zakochuję. Wpadłam po uszy. Zaczęło mi zależeć. Myślałam, że jemu też - razem zamieszkać. Na początku ich „miłość” kwitła: chłopak ją adorował. Jednak sielanka nie trwała długo. Tomek zaczął znikać wieczorami, często wychodził i chociaż Angelika bardzo go kochała, rozumiała, że czasami chce pobyć tylko z kolegami. Ale potem coś zaczęło się psuć. – Ciągle się kłóciliśmy. Miałam pretensje, że poświęca mi mniej czasu, nie dba o mnie, a ja potrzebowałam czułości, wsparcia, bliskości - mówi i dostawał to, co chciałDziewczyna postanowiła, że zakończy związek. Przeanalizowała wszystko i doszła do wniosku, że on jej nie kocha. Bardzo ją to bolało, tęskniła za nim, myślałam o nim. Pewnego wieczoru zapukał do jej drzwi i… został na noc. – Potem było tak wiele razy. Nie potrafiłam przestać. Za każdym razem, kiedy przychodził do mnie, obiecywałam sobie, że to jeszcze tylko ten jeden, ostatni raz i… - zamyśla się – pozwalałam mu zostać. Przychodził, kiedy chciał i dostawał to, co chce. Wiedziałam, że mnie nie kocha, że nic to dla niego nie znaczy, był zimny, zero uczuć, nic. Mimo to nie potrafiłam przestać, nie wiem, dlaczego. Kochałam go, to było silniejsze ode mnie - dodaje i spuszcza wzrok. Przyszedł jednak taki dzień, kiedy uświadomiła sobie, że nie może tak dłużej żyć. – Zapytałam samą siebie: dlaczego daję mu się tak traktować? Przecież nie zatrzymam go na siłę - wspomina Angelika. Jeszcze raz wszystko przemyślała i zrozumiała, że Tomek jest wiecznym chłopcem i nie nadaje się do stałego związku. Nigdy jej nie kochał, od początku zwodził i manipulował, bawił się jej uczuciami. Niestety, to było nic innego jak egoistyczne pożądanie. – Ja chciałam stałego związku, potrzebowałam ciepła i miłości, a on związku bez zobowiązań. Chodziło mu tylko o seks - mówi Angelika. Dziewczyna zrozumiała swój błąd, dojrzała i postanowiła poczekać na prawdziwą nie miłość, to tylko pożądanieHistoria Angeliki i ciekawa wypowiedź jednego z internauty zmusza do refleksji nad przedmiotowym traktowaniem kobiet: „Tylko 15 proc. mężczyzn kochało swoje partnerki w chwili podejmowania współżycia. Ponad 80 proc. rozpoczęło je - jak sami przyznają - dążąc jedynie do osiągnięcia przyjemności seksualnej. Co to oznacza? W takim wypadku nie traktuje się kobiety jako pełnowartościowej osoby, ale jak rzecz, której można używać dla własnej przyjemności. Staje się ona w takim układzie swego rodzaju zabawką. Ma być ładna, pociągająca i zgodzić się na wszystko, na co on ma ochotę. Mężczyzna chce się nią bawić, nie myśli o małżeństwie i nie ma ochoty być ojcem."- napisał na forum kobiety zgadzają się na rolę „zabawki seksualnej”? Na seks bez zobowiązań i związek bez przyszłości? Być może im również odpowiada taki układ? Izabela Trybus, psychoterapeuta, uważa inaczej. Tłumaczy, że są kobiety, które „kochają za bardzo”: - Mimo, iż wiele kobiet deklaruje, że są singielkami i żyją samotnie z wyboru, to jest grupa kobiet, które, jak powietrza, potrzebują do życia miłości. Kobieta, która ma niskie poczucie własnej wartości, łatwiej podda się adoracji mężczyzny, gdyż uzna to za spełnienie jej marzeń, bez weryfikacji, jaki to jest mężczyzna. Kobieta, która nie wierzy w to, iż zasługuje na miłość i związek z mężczyzną, który będzie ją szanował i dla którego będzie ważna, czasami dochodzi do wniosku, że to, co ma w sobie najcenniejszego, to seks. Psychoterapeutka uważa także, że kobiety, które wybierają mężczyzn w jakiś sposób niedostępnych – a takim można uznać mężczyznę, który z różnych powodów, nie chce być w stałym związku z nią– mogą bać się bliskości. - Wiele kobiet nigdy nie doświadczyło, jak to jest być w bliskim, bezpiecznym i pełnym miłości i szacunku związku, szczególnie w najwcześniejszych latach życia - mówi Izabela Trybus, uwodzeniaKażdy z nas lgnie do osób, które sprawiają, że czujemy się piękni, dobrzy i mądrzy. I mężczyźni potrafią to umiejętnie wykorzystać: udają, że martwią się o nas, zależy im na nas. Bo uwodzenie to nic innego jak celowe i instrumentalne okazywanie serdeczności, podziwu i uznania. Mężczyźni-uwodziciele pragną zdobyć wpływ i kontrolę nad kobietą, aby osiągnąć korzyści, czyli podporządkować ją sobie i… do woli używać. Dziewczyna, która jest zakochana w swoim chłopaku, na początku nie potrafi tego rozpoznać (tak jak w przypadku Angeliki). Do czego to prowadzi? A do tego, że mylimy miłość z pożądaniem. Kobieta, która staje się obiektem uwodzenia, ma złudne wrażenie, że ktoś ją ceni, adoruje, nad związkiemDlaczego nie warto tkwić w toksycznym związku? - W dorosłym życiu tworzymy zazwyczaj związki oparte o przykład z najbliższego otoczenia, czyli naszych rodziców. To w rodzinie uczymy się, czy można kochać kogoś tak po prostu, czy dlatego, że spełnia nasze potrzeby. Kobieta, która dostała taki wzorzec, może bać się odrzucenia na tyle, że nie zakończy związku, z którego nie jest zadowolona. Na początku nie przyjmie do wiadomości, że mężczyzna nie zasługuje na nią, a potem będzie liczyć na to, że się zmieni, a ona to uczyni np. swoją miłością do niego wyrażaną poprzez kontakty seksualne. Jest też grupa kobiet, która zostaje w takich związkach bardzo długo. I czasami zdarza się, że takie kobiety trafiają do gabinetu psychoterapeuty, bo są już w takim momencie, że same nie są w stanie wyplątać się z układu, który bardzo je krzywdzi. Oczywiście, nie zawsze jest konieczność terapii, to zawsze zależy od indywidualnej decyzji każdej z kobiet. Im więcej takich związków w życiu kobiety, tym częściej zastanawiają się: dlaczego mi się to przydarza? Wtedy trafiają na terapię - wyjaśnia Izabela Trybus, przekonuje, że najważniejsza jest pewność siebie: jeśli będziemy szanowały same siebie, to nie pozwolimy się źle traktować i będziemy umiały bronić się przed osobami, które chcą nas jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
@mac ok, rozumiem. Zgadzam się, że święty spokój jest wartością której większość mężczyzn nie docenia.. Jeśli o mnie chodzi interesuje mnie droga środka. Tzn z jednej strony nie jestem skłonny skoczyć w związek na 100% i porzucić wszystko inne w mym życiu.
Dlaczego on chce tylko ze mną sypiać? Pewien typ mężczyzn jest niestety w stanie zaoferować niektórym kobietą tylko to. Sprawa jest prosta jeśli facet pójdzie z laską do łóżka tylko raz a potem stara się jej unikać. Jednak część mężczyzn spotyka się ze swoimi dziewczynami dłużej, sypia z nimi, a potem po prostu je zostawia. Bez odrobiny żalu. Dlaczego kobiety zakochują się w mężczyznach, z którymi sypiają? A nie dzieje się tak odwrotnie. Ciężko mi uwierzyć w teorię, że mężczyźni lubią "polować" na kobiety, a jeśli pójdą z nią do łóżka za szybko, to przestaje ich ona interesować. Czy ta teoria nie jest za prosta? Jednak wszyscy ją powtarzają, więc coś musi być na rzeczy. Jeśli faktycznie tak się dzieje, jest na to tylko jedna rada drogie panie. Musimy powstrzymywać się od seksu i patrzeć, czy delikwentowi zależy tylko na tym. Bywa to jednak trudne, zwłaszcza jeśli długo jesteśmy same i pragniemy czyjejś fizycznej bliskości. Poniżej zamieszczam kilka rad. Przede wszystkim nie można spotykać się na randki "w domu". Wspólne oglądanie filmu, czy gotowanie na bank skończy się tym, że facet zacznie się do nas dobierać. Nie ma co też za mocno obściskiwać się z mężczyznami. Podniecony mężczyzna na bank będzie chciał posunąć się dalej. Musimy powiedzieć, że to jeszcze za wcześnie i poudawać trochę cnotki. Jak długo czekać? Na niemieckich forach internetowych znalazłam odpowiedź 2-3 miesiące. Jednak jeśli facet chce z nami tylko sypiać i tak będzie tak nas uwodził, żeby dopiąć swojego. Jak dopnie, to jak miał nas zostawić, to nas zostawi. Ze swojego doświadczenia z 2 mężczyznami wiem, że nie powinno się zaczynać od seksu na drugiej randce. Obaj panowie sypiali ze mną regularnie przez 3 miesiące, jednak żaden nie chciał ze mną być.
Tłumaczenia w kontekście hasła "położył mnie do łóżka" z polskiego na angielski od Reverso Context: Powiedzieli, że położył mnie do łóżka i wyszedł z domu.